- Już dobrze. - pogłaskała mnie po głowie przyjaciółka, a ja delikatnie się od niej odsunęłam. - Mamy jeszcze tylko jedną lekcje, jak chcesz to idź do domu. Powiem, że źle się poczułaś. - zaproponowała.
- Dziękuje. - odparłam i wytarłam ze swoich policzków łzy. Wyszłam z łazienki i udałam się prosto do wyjścia. Na dworze było chłodno. Wiatr rozwiewał moje włosy na różne strony, a moje ręce drżały z zimna.
- Gdzie idziesz? - krzyknął przyjaźnie, znajomy mi głos.
- Przytul mnie, Justin. - mruknęłam cicho, spuszczając głowę. Chłopak podbiegł do mnie i objął mnie swoimi silnymi ramionami. Nie wiem czemu chciałam, żeby to zrobił.. to był głupi impuls.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony. Złapał moją twarz w dłoniach i lekko uniósł ją do góry, tak, że teraz patrzyłam na niego.
- Nieważne, chce już stąd iść. - powiedziałam, wypuszczając łzy.
- Josh coś ci zrobił? - syknął, zaciskając zęby.
- Po prostu nie chce z nikim to tym rozmawiać, jasne? - zapytałam i nie czekając na odpowiedź, ruszyłam w kierunku mojego domu.
Justin's POV:
- Po prostu nie chce z nikim o tym rozmawiać, jasne? - zapytała, a kiedy chciałem jej coś powiedzieć, zaczęła iść w kierunku swojego domu.
- Kurwa. - mruknąłem do siebie. Wydaje mi się, że jedyną osobą, która wie o co chodzi jest Amanda. Nie lubię suki, to fakt.. ale chce wiedzieć co się dzieje z Rose. Poczekam na nią aż skończy lekcje. Ruszyłem w stronę klasy, w której obecnie była Amanda. Zatrzymałem się przed drzwiami i opierając się o ścianę czekałem na dzwonek. Kiedy już zadzwonił, wypatrywałem czy dziewczyna czasem nie idzie.
- Amanda! - krzyknąłem, łapiąc ja za rękę.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytała wkurzona.
- Co się dzieje z Rose? - odparłem ignorując jej pytanie.
- Nie interesuj się. Trzymaj się od niej z daleka. Nie pozwolę, żebyś ją skrzywdził. - powiedziała, kiwając przede mną swoim palcem.
- Jesteś śmieszna. - zaśmiałem się, przewracając oczami.
- Tylko, że to nie ja pieprze się z każdą laską w szkole. - odparła z fałszywym uśmieszkiem na ustach.
- Zmieniłem się. - powiedziałem, odwracając wzrok.
- Ludzie się nie zmieniają, Bieber. Zapamiętaj to. Nie zbliżaj się do Rose. - syknęła i wyrywając się z mojego uścisku, podbiegła do wyjściowych drzwi.
Złapałem końce swoich włosów i mocno je pociągnąłem. I tak dowiem się o co chodzi.. muszę jakoś pomóc Rose.
Rose's POV:
Siedziałam na kanapie i myślałam o tych wszystkich wydarzeniach, które ostatnio miały miejsce. Stwierdziłam, że moje życie z każdym dnie traci sens. Nagle usłyszałam, głośne zamykanie drzwi. Poszłam sprawdzić, kto właśnie wszedł do mojego domu. Zaniemówiłam kiedy zobaczyłam osobę, która właśnie stała przede mną.
- Jacob? - zapytałam i rzuciłam się mu na szyję. - Tak się bałam, myślałam, że nie żyjesz. - wytarłam łzy i spojrzałam na niego.
- Jak widzisz wszystko jest okey. Możesz mnie puścić? Chce iść do swojego pokoju. - powiedział, poprawiając swoje czarne włosy.
- Jasne. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. - mruknęłam, szeroko się uśmiechając. To był chyba jakiś cud, on tu jest.. żywy! Natychmiast wzięłam telefon i wystukałam numer Amandy.
- Hej Amanda, nie uwierzysz co się stało. - powiedziałam podekscytowana.
- Ty też nie.. - odparła mniej entuzjastycznie.
- Co jest? - zapytałam.
- Bieber się o ciebie pytał. Zrozum, że on nie jest dla ciebie i pamiętaj co mi obiecałaś. Ja się o ciebie martwię i nie chce, żeby jakiś dupek cię skrzywdził. - po tych słowach, zapanowała krótka cisza.
- Nie wydaje się by chciał mnie skrzywdzić. Ale okey, spróbuje trzymać się od niego z daleka. - powiedziałam, uspokajając ją.
- Dziękuje, od razu lepiej. - zachichotała cicho. - A co ty chciałaś mi powiedzieć? - zapytała, przypominając mi o moim newsie.
- Jacob wrócił do domu! Nawet nie wiesz jak się cieszę. - prawie, że krzyczałam, mówią to do Amandy, mogłam sobie wyobrazić, jak uśmiech wkrada się na jej usta.
- Dzięki Bogu. Nie potrzebnie się martwiłyśmy. Pozdrów go ode mnie. Muszę kończyć, bo rodzice wrócili do domu. Do jutra, kochanie. - odparła bardziej szczęśliwa.
- Okey. Do jutra. - odpowiedziałam przyjaciółce i poszłam na górę do swojego pokoju. Przebrałam się w ciepły dres i usiadłam na łóżko. Usłyszałam czyjeś kroki na dole. Zeszłam powoli, myśląc, że jest tam Jacob, ale od razu pożałowałam, że to zrobiłam. Zamaskowany mężczyzna podbiegł do mnie, przyciskając swoją rękę do moich ust i podniósł mnie, po czym wyprowadził z domu. Próbowałam się wyrwać, ale na marne. Wiedziałam, że kiedyś to nastąpi.. mogłam się tego domyślić po tych wszystkich telefonach, wiadomościach i odwiedzinach mojego domu. Czemu byłam taką idiotką i nikomu o tym nie powiedziałam? Nie zadzwoniłam na policję? To wszystko jest wyłącznie moją winą.
_________________________________________________________________________
Niespodziewany zwrot akcji haha. Nowe rozdziały będą pojawiać się codziennie lub co dwa dni. Więc rozdziału 10 spodziewajcie się jutro. Dziękuje za komentarze, jesteście kochani <3 Rozdział taki trochę nijaki i krótki, ale następny spróbuje napisać lepszy :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
uwielbiam to kocham cię i to opowiadanie
OdpowiedzUsuń<3 *_*
supeeer czekam na nn ! :D
OdpowiedzUsuńGenialne. Czekam na następne rozdziały... POZDROWIENIA
OdpowiedzUsuńOMG. Myślałam że to Justin dzwoni i pisze a tu ... BOOM !! Kocham i czekam na następny ale bardzo, bardzo proszę o dłuższy;)
OdpowiedzUsuń