sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 2 - "I'll always be with you"

Tuż przede mną stał Josh i całująca go Megan. Zaczęła ściągać jego ubrania, a ja nie mogłam dłużej na to patrzeć i wybiegłam. Dogoniła mnie Amanda, która jakimś cudem spostrzegła mnie biegnącą.
- Misiek, co jest? - zapytała, spoglądając w moje oczy z przejęciem. 
- Josh .. - zaczęłam, ale nie potrafiłam dokończyć, jeszcze głośniej szlochając.
- Co z nim? - przytuliła mnie i zaczęła wycierać moje łzy.
- Całował się z Megan. Rozumiesz to?! - wtuliłam się w nią jeszcze mocniej, a ona cicho westchnęła. 
- No, bo wiesz.. on nie wie, że coś do niego czujesz. A nawet jeżeli by wiedział, to nikt go nie zmusi do odwzajemnienia uczucia. - spojrzała jeszcze głębiej w moje oczy i jedna łza spłynęła po jej policzku. - Nie można mieć wszystkiego, czego się chce. 
- Mogłabyś odwieźć mnie do domu? - zapytałam, zmieniając temat.
- Dzisiaj śpisz u mnie. Nie zostawię cię w takim stanie. - pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła do swojego samochodu.

***

- Wyspałaś się? - zapytała z uśmiechem na ustach, Amanda.
- Tak. Dziękuje za wszystko, jesteś cudowna! - powiedziałam, patrząc w jej niebieskie oczy.
- Taki już mój obowiązek. - zachichotała, a ja podniosłam lekko kącik swoich ust.
- Muszę już wracać. - objęłam przyjaciółkę i wstałam z łóżka.
- Odwiozę cię.- powiedziała opiekuńczym tonem.
- Nie. Przejdę się, to jest przecież kawałek stąd. Dobrze mi zrobi krótki spacer. - pocałowałam ją w policzek i wyszłam. Na dworze było bardzo zimno, aż moje ciało zaczęło drżeć. Szłam coraz szybciej. Przypomniało mi się wydarzenie, które miało miejsce w nocy i łza spłynęła po moim policzku. Nagle telefon za wibrował w mojej torebce.

Od Josh do Rose :
"Czemu tak szybko wyszłaś? Wszystko okey?"

- Jaki z niego dupek. - pomyślałam, głośno łkając.

Od Rose do Josh :

"Najpierw totalnie mnie olewasz, a teraz piszesz, jakby nic się nie stało? Spierdalaj."

Wiedziałam, że źle zrobiłam pisząc do niego tą wiadomość, ale emocje wzięły nade mną górę. Nie rozumiałam, jak mógł być takim idiotą... jeszcze zapytał czy jest "okey". Nie, nic nie było okey.
Dochodząc do mojego domu, zaczęłam szukać kluczy, kiedy na wycieraczce zobaczyłam bukiet kwiatów. Podniosłam go i znalazłam małą karteczkę. Ktoś napisał na niej "Nie przejmuj się, ja zawszę będę przy tobie." Chwilę myślałam kto to mógł być, ale żadna konkretna osoba nie przychodziła mi na myśl. Przekręciłam klucz i weszłam do środka. Rzuciłam kwiaty na podłogę i chowając twarz w dłoniach zaczęłam płakać. Byłam na skraju wytrzymałości .. i jeszcze usłyszałam pukanie do drzwi, wspaniale. Ocierając policzki, otworzyłam drzwi. Nikogo za nimi nie było. Zamknęłam je z powrotem. Ktoś tym razem zadzwonił na moją komórkę. Myślałam, że to Josh, więc odebrałam natychmiast.

- Hej piękna. Proszę, nie płacz. Nie mogę na to patrzeć. - odezwał się nieznany mi głos.
- Kim jesteś i skąd masz mój numer?! - krzyknęłam ze złości.
- Nie bój się. Jestem twoim stróżem. - powiedział to i się rozłączył. Czego kurwa ode mnie chciał?! I skąd wiedział, że płaczę? Czyżby mnie widział .. nie, to niemożliwe.
Położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy. Od razu odpłynęłam do krainy snów.

__________________________________________________________________


Mamy już rozdział drugi. Jeżeli czytacie, to skomentujecie chociaż anonimowo. A teraz pytanie .. Kto podłożył kwiaty? I z kim rozmawiała Rose? :)  Za niedługo dowiecie się wszystkiego, a ja dziękuje za komentarze w poprzednim rozdziale. Zachęciliście mnie do pisania <3

3 komentarze:

  1. Omg, normalnie masz tak wielki talent, że brak słów, nie mogę doczekać się następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam, chce następny !

    OdpowiedzUsuń