- Rose, uspokój się. - powiedział łagodnie, głaszcząc moje plecy.
- Nie rozumiesz, że on mnie porwał?! - krzyknęłam, trzymając się jego coraz mocniej.
- To ja kazałem mu to zrobić. - odparł, a ja natychmiast się od niego oderwałam. Stałam na przeciwko i patrzyłam w jego oczy z nie do wierzeniem.
- Nie.. to nie może być prawdą! - kręciłam przecząco głową i stąpałam powoli do tyłu.
- Tu będzie ci lepiej. - powiedział, podchodząc do mnie.
- Słyszysz co ty w ogóle mówisz? - zapytałam retorycznie. - Jesteś żałosny. Wypuść mnie stąd. - odparłam, odwracając od niego wzrok. - Natychmiast! - zażądałam.
- Nie mogę tego zrobić. - odpowiedział, a ja zmarszczyłam brwi.
- Co?! - zapytałam wkurzona.
- Nie mogę.. tu będziesz szczęśliwa. - przygryzł delikatnie usta i wystawił rękę w moją stronę. - Zaufaj mi. - powiedział.
- Nienawidzę cię! - krzyknęłam głośno. - Nie dotykaj mnie, nigdy ci nie zaufam. Skomplikowałeś całe moje życie. Po co się w nim pojawiłeś?! - zapytałam, połykając łzy. Kiedy widziałam, że nie chce mi odpowiedzieć. Pobiegłam po schodach na górę i zamknęłam się w łazience.Postanowiłam, że schowam gdzieś telefon, bo prędzej, czy później i tak by go u mnie znaleźli. Odsunęłam trochę szafkę i wepchałam za nią komórkę. Wstałam, kiedy do mojego ucha dobiegł hałas otwieranych drzwi... ktoś pewnie jest teraz w pokoju i chce, żebym wyszła z łazienki.
- Rose? - zapytał znajomy głos. Nic nie odpowiedziałam. - Proszę, otwórz. - powiedział smutno. Dalej się nie odzywałam. - Przecież wiem, że tam jesteś. Otwórz, nic ci nie zrobię. - powiedział ponownie. Moje ciało trzęsło się ze strachu. Bałam się.. i byłam też rozczarowana. Myślałam, że on jest normalny. A chyba normalny człowiek, by mnie nie porwał. Prawda?
- Chce wrócić do domu! - krzyknęłam głośno i usłyszałam jak Justin cicho westchnął.
- Nie możesz, zrozum to. A teraz wyjdź stamtąd, chce tylko porozmawiać. - odparł po chwili.
- Ale ja nie chce. - odpowiedziałam, delikatnie poprawiając włosy.
- Rose, do cholery! Otwieraj! - wykrzyczał do mnie. Wystraszona wstałam i powoli otworzyłam drzwi. Moje ręce całe się trzęsły, a serce zaczęło bić jak oszalałe. Justin stał przede mną wściekły i złapał mocno moją rękę. Później zeszliśmy we dwójkę na dół.
- Pewnie znasz już Zayna. Spędziliście ze sobą dużo czasu. - wskazał na chłopaka, siedzącego na kanapie.
- Taa.. - mruknęłam cicho. W końcu wiem, jak ma na imię.
- Mam was zostawić samych? - zapytał Zayn.
- Tak. Właśnie miałem cię o to poprosić. - odpowiedział Justin, seksownie oblizując usta. Może i nienawidziłam go, ale był seksowny.. tak samo jak Zayn.
- Nie.. zostań. - powiedziałam po chwili.
- Co? - zapytał zaskoczony Justin.
- Niech zostanie. Boję się być z tobą sama. - odparłam, spuszczając wzrok.
- Przecież... - zaczął powoli. - Dobra zostań. - pozwolił zostać dla chłopaka.
- Dziękuje. - wyszeptałam nieśmiało, na co skinął głową.
Justin i Zayn usiedli na kanapie i czekali, aż zrobię to samo. Zrobiłam to co chcieli, ale usiadłam na samym brzegu.
- Może się przybliżysz. - zaproponował Zayn. Pokiwałam przecząco głową. Wolę być w pewnej odległości od nich. - Jak chcesz. - dodał.
- Dobra, Rose. Jeszcze raz powtórzę: nie masz się czego bać. Nikt cię tu nie skrzywdzi, chcemy dla ciebie jak najlepiej. Wiem, że ostatnio byłaś smutna, a ja chce to zmienić.. tylko daj mi szansę. - powiedział, wpatrując się we mnie.
- Jak najlepiej? Słyszysz sam siebie? - zapytałam retorycznie.
- Wiem, że to dziwnie brzmi, bo tak jakby cię porwaliśmy. Ale uwierz... tu będzie ci lepiej. - odparł, uśmiechając się delikatnie. Nie wierzyłam w to co mówi, nie chciałam tu zostać. Moją ostatnią deską ratunku był Jacob. Tylko on wiedział, że zostałam porwana.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Mam ciągle tu siedzieć i nic nie robić? - zapytałam wkurzona.
- Przez jakiś czas.. jak przyzwyczaisz się do tego miejsca, to będziesz mogła wychodzić. - odparł spokojnie.
- Świetnie. - powiedziałam sarkastycznie. Wpatrując się w niego z nie do wierzeniem.
- Jeżeli kiedykolwiek wyjdziesz bez mojej zgody, to pamiętaj.. znajdę cię. - odparł cicho - Nie chce cię ranić, ale kiedyś uznasz, że dobrze, że tak się stało. - dodał po chwili.
- Dobra. - syknęłam z jadem. - Jestem głodna. - powiedziałam, nie chcąc już słuchać jakie mam tu warunki.
- Zaraz ci coś przyniosę. - odparł Justin i wstał z kanapy. Kiedy zniknął w kuchni, Zayn przybliżył się do mnie.
- Nie bój się. - pogłaskał delikatnie moje włosy. Ufałam mu bardziej niż dla Justina. Wiem, że on tego nie chciał, po prostu zrobił to, o co Bieber go prosił. Kilka łez spłynęło po moim policzku. - Nie płacz. Nie skrzywdzę cie. - dodał.
- Wiem. - zaczęłam. - Nie boję się ciebie.. wiem, że nie chciałeś tego zrobić. - powiedziałam, wtulając się w niego. - Będziesz tu mieszkał? - zapytałam cicho.
- To zależy, czy Justin się zgodzi. - odpowiedział zmieszany.
- Namówię go - wstałam na chwilę z kanapy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Dopiero teraz zobaczyłam, jak było tu ładnie. Natychmiast usiadłam z powrotem, widząc idącego Justina. W ręku trzymał wielki talerz naleśników. Położył go na stół i czekał, aż zacznę jeść.
- A wy nie jecie? - zapytałam zaskoczona.
- Nie. - odpowiedzieli razem.
- Okey.. - mruknęłam i zaczęłam powoli jeść. Onieśmielały mnie ich spojrzenia. Ciągle się mi przyglądali. - Możecie przestać? - zapytałam cicho.
- Co? - mruknął Justin.
- Przyglądać mi się. To stresujące. - zachichotałam, a na ich twarze wkradły się uśmiechy.
- Jasne. - powiedział Zayn. Chłopcy na chwilę wyszli na balkon, dzięki czemu mogłam spokojnie zjeść. Nie dałam rady zjeść wszystkiego, więc wyniosłam talerz z kilkoma naleśnikami do kuchni. Było tu tak pięknie. Ściany zdobiły złote kafelki, a szafki były białe, rzeźbione.
- Rose! - usłyszałam wołanie z salonu.. już wrócili.
- Idę. - mruknęłam, wsadzając rękę co kieszeni.
- Po co tam poszłaś? - zapytał oburzony Justin.
- Tylko zaniosłam talerz.. - mruknęłam speszona i odwróciłam od niego wzrok.
- Przecież ja mogłem to zrobić. - odparł uspokajająco i pociągnął za końce swoich włosów. Naszą rozmowę przerwała dzwoniąca komórka. Justin szybko odebrał i wyszedł z pokoju. Po kilku minutach wrócił wkurzony.
- Muszę gdzieś iść. Wrócę za chwilę. Zayn zostań z nią. - powiedział szybko, biorąc z komody swoje kluczyki od samochodu.
- Co się dzieje? - zapytałam wystraszona, ale zamiast uzyskać odpowiedź, usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami.
__________________________________________________________________________
Przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj... nie było to jednak moją winą. Miałam dodać go wieczorem, ale była straszna burza i wyłączyli prąd :/ Dlatego też dodaje teraz.
Jeżeli ktoś jeszcze chce być informowany, to niech piszę w komentarzu <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Kocham cudowne opowiadanie :* czekam na następny mam nadzieję że będzie jutro <3 pozdrawiam xoxo
OdpowiedzUsuńBardzo kocham ciebie i twoje opowiadanie. Czekam z następny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńW przyjacielskim sensie ^
OdpowiedzUsuńkocham to!
OdpowiedzUsuń