Obudziło mnie głośne walenie do drzwi. Okryłam się swetrem i poszłam otworzyć. Za drzwiami ujrzałam Josha. Był lekko poddenerwowany, musiał mieć coś ważnego do powiedzenia.
- Rose, strasznie cię przepraszam. - powiedział głęboko patrząc w moje oczy. W jego można było zauważyć smutek.
- Za co Josh? - zapytałam, nie wiedząc o co mu chodziło.
- Za wszystko, za to, że cię ranie. Wiem, że widziałaś mnie z Megan. - no to wpadłam, wiedział już, że mi na nim zależało. - Byłem pijany, nie chciałem tego, uwierz mi. Kocham tylko ciebie! - złapał mnie za rękę. Nie wiedziałam co powiedzieć, czekałam na te dwa słowa tak długo. Mocno się do niego przytuliłam, a łzy szczęścia spłynęły po moim policzku.
- Nie płacz. Wybaczysz mi to wszystko? - zapytał z nadzieją.
- Tak, Josh. Ja też cię kocham, chciałam ci to powiedzieć wiele razy, ale nie miałam odwagi. - uniósł swoje brwi ze zdziwienia i przytulił mnie jeszcze mocniej. Byłam taka szczęśliwa, ale nie wiem czy go kochałam. Po prostu powiedziałam to, bo on sprawiał, że czułam się lepiej. To chyba była miłość.. tak sądzę.
- Jesteś cudowna, Rose. Jak mogłem być dla ciebie takim dupkiem. Nigdy sobie tego nie wybaczę. - jego oczy posmutniały, wiedziałam, że tego żałował. Nie było to dla mnie łatwe, ale na prawdę mu wybaczyłam.
- Przestań. Nie przejmuj się tym, zapomnij. Ja nie mam ci tego za złe. - powiedziałam i posłałam mu jeden z moich najszczerszych uśmiechów. Dostrzegłam, że poczuł ulgę i lekko podniósł kąciki swoich ust.
- Poczekasz na mnie chwilkę? Muszę się tylko ubrać, bo zaraz szkoła. - mruknęłam zła.
- Jasne. Pojedziemy razem. - pocałowałam go w policzek i pobiegłam do swojego pokoju.
Zajrzałam do szafy i wyjęłam z niej czarne rurki i zielony, obcisły top. Do tego postanowiłam ubrać moje sandałki na koturnie. Weszłam do łazienki, umyłam zęby i delikatnie przemyłam twarz. Uczesałam wysokiego kucyka i pomalowałam rzęsy tuszem. Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół i stanęłam naprzeciwko Josha.
- Wow.. wyglądasz bosko! - rzekł entuzjastycznie.
- Dziękuje. Możemy już iść? - zapytałam z uśmiechem na ustach.
- Tak, oczywiście. - złapał mnie za rękę i zaprowadził do samochodu. Otworzył mi drzwi i pomógł wejść, później sam usiadł za kierownicą i odpalając silnik ruszył w stronę szkoły. Całą drogę patrzyłam się w okno. Jakoś nie wiedziałam, o czym mogłabym z nim porozmawiać. Kiedy dojechaliśmy, Josh zaparkował na szkolnym parkingu, a ja szybko wyskoczyłam z auta.
- Co masz pierwsze? - zapytał, żeby tylko przerwać niezręczną ciszę.
- Wf, a ty?
- Biologię. To widzimy się potem. Kocham cię. - powiedział i nie czekając na mnie ruszył w stronę szkoły. Stałam jeszcze trochę, czekając na Amandę, kiedy nagle mój telefon zaczął wibrować.
Od Nieznajomy do Rose:
"Co to było?"
Nie wiedziałam kto do mnie napisał, ani z jakiego powodu. Z każdym dniem coraz bardziej bałam się.
Od Rose do Nieznajomy:
"O co ci chodzi?!"
Od Nieznajomy do Rose:
"O niego."
Kto to kurwa ciągle pisze? zadałam sobie pytanie w myślach, po czym wystraszona pobiegłam do szkoły. Koło mojej szafki ktoś już stał. To była Megan.. z jakim chłopakiem. Podeszłam tam i stanęłam przed nią.
- Mogłabyś się kurwa odsunąć? - zapytałam wkurzona, a ona zaczęła się śmiać. Próbowała wyprowadzić mnie z równowagi.
- Wiesz jaka ostatnia impreza była zajebista.. a szczególnie, że spędziłam ją z Joshem. Był taki wspaniały. - uśmiechnęła się do mnie fałszywie, a ja rzuciłam się na nią z pięściami.
- Przestań. - usłyszałam za sobą głos chłopaka. Gdzieś już słyszałam ten głos, ale nie mogłam sobie przypomnieć. Oderwał mnie od Megan i pociągnął za rękę. Widziałam tylko, jak ta suka szybko wstaje i idzie w przeciwnym kierunku zadowolona, że jej plan się powiódł.
- Czemu tak na nią naskoczyłaś? - zapytał zdziwiony.
- Bo mnie sprowokowała. - powiedziałam z jadem.
- Okey, okey. Boję się ciebie. - zaśmiał się przyjaźnie. - Jestem Justin. - przedstawił się, a ja dopiero wtedy zobaczyłam jaki był seksowny.
- A ja Rose. - uśmiechnęłam się do niego.
- Miło było cię poznać, ale muszę już iść. Pewnie jeszcze się spotkamy. - puścił mi oczko, a ja stałam jak wryta, aż w końcu zadzwonił dzwonek. Pobiegłam do szatni przebrać się i weszłam na salę. Amandy nigdzie nie było. Zaczęłam się o nią martwić.
- Dzień dobry wszystkim. Będę waszym nowym nauczycielem od wf. - usłyszałam głos mężczyzny i obejrzałam się w jego stronę. Stał tam dość przystojny trzydziestoletni facet i dziwnie na mnie patrząc, oblizywał usta. Natychmiast odwróciłam wzrok i cicho westchnęłam.
***
Po tej lekcji zadzwoniłam do Amandy.
- Czemu nie ma cię w szkole? - zapytałam ze zmartwieniem.
- Dzisiaj ..eh, nie mogłam. - rzuciła szybko, spławiając mnie.
- Coś się stało? - mruknęłam cicho do słuchawki. Bałam się o nią.
- Nie, nic. Powiem ci jutro. Tylko błagam, nie bądź na mnie zła. - powiedziała smutno i rozłączyła się. A jednak.. wiedziałam, że coś jest nie tak.
kocham to : D
OdpowiedzUsuńchce dalej! <3
OdpowiedzUsuńKocham cię i twoje opowiadanie. <3
OdpowiedzUsuń