Kiedy staliśmy przez chwilę w niezręcznej cichy, czułam, jak coś zabija mnie od środka. Byłam tak strasznie głupia, że powiedziałam mu o swoich uczuciach. Szybko się odwróciłam i pobiegłam po schodach do sypialni. Mogłam się domyślić, że on mnie nie kocha, po tym jak kazał mi się stąd wynosić, nie podając mi sensownego powodu. Bo coś w stylu "to niebezpieczne" nie jest powodem.
Rzuciłam się na łóżko, myśląc o tym, co będzie dalej. Nie chce stracić Justina. Nawet jeżeli on mnie nie kocha, to możemy być chyba przyjaciółmi. Przykryłam się kołdrą i wytarłam ręką, mokre policzki. Moje powieki robiły się coraz cięższe, aż w końcu zasnęłam.
***
Powoli otworzyłam swoje oczy, przyzwyczajając je do światła. Wstałam z łóżka i otworzyłam szeroko okno w pokoju. Spojrzałam na swoje odbicie lustrzane i szczerze mówiąc zamarłam. Miałam mocno podkrążone oczy, a bez makijażu wyglądałam fatalnie. Nadal widziałam rany, wszystkie wspomnienia powracały. To był jakiś koszmar, ale najbardziej bolało mnie odrzucenie Justina. To boli tak jakby ktoś wbił ci nóż w serce, dosłownie. Usiadłam na parapecie i jak zawszę wpatrywałam się w spokojną dzielnicę. Wciąż nie wiedziałam co to za miejsce, ale strasznie mi się podobało. Najbardziej lubiłam patrzeć na małą działkę, położoną blisko domu Justina. Przypominała trochę "tajemniczy ogród". Nie wiedziałam do kogo ona należała, bo nikt w niej nie przebywał. Dziwiło mnie to, bo jakbym miała taki "ogród", przesiadywałabym w nim non-stop. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to był Justin, więc mój żołądek boleśnie się ścisnął. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Rose.. - zaczął Justin, ale natychmiast mu przerwałam.
- Odwieziesz mnie do domu? - zapytałam, bojąc się, że powie coś takiego jak "przykro mi, ale ja cię nie kocham". Nie chciałam słyszeć tych słów w ust Justina.
- Co? - odparł zaskoczony.
- Przecież chciałeś, żeby wróciła do domu. - powiedziałam, z nadzieją, że jednak będzie chciał, żebym została.
- No tak, ale.. - znów mu przerwałam.
- Przepraszam za wczoraj. Jestem głupia. - przyznałam, spuszczając głowę w dół.
- Wcale nie. To było.. słodkie! - odparł po chwili Justin, a uśmiech sam wkradł się na moją twarz.
- Na prawdę? - zapytałam szczęśliwa i jednocześnie smutna, bo nadal nie usłyszałam od chłopaka, że mnie kocha.
- Tak. Ja też czuje coś do ciebie. Ale to nie zmienia faktu, że nie możemy się spotykać. I chociaż nie wiem, jak bardzo bym chciał, to nie mogę nic na to poradzić. - przyznał smutny.
- Na pewno jest jakieś rozwiązanie. Proszę, nie zostawiaj mnie! - mruknęłam, łapiąc jego dłoń.
- Będę czekał w samochodzie. - odszedł ode mnie i poszedł z powrotem na dół. Znów zaczęłam płakać. Dość często mi się to zdarzało. Wzięłam swój telefon i zarzuciłam na siebie bluzę Justina. Nadal byłam w samej bokserce, bo nie miałam tu swoich ciuchów. Otworzyłam drzwi i powoli zaczęłam stąpać po schodach. W salonie już nikogo nie było, podejrzewam, że Jus jest już w aucie. Wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi i ruszyłam w stronę pojazdu. Zastałam w nim siedzącego Justina, który rozmawiał z kimś przez telefon. Wsiadłam od strony pasażera z przodu i zapięłam pasy. Chłopak widząc to natychmiast się rozłączył.
- Coś nie tak? - zapytałam, kiedy Justin mi się wpatrywał.
- Nie, nic. Po prostu będzie mi cię brakowało. - przyznał, dalej patrząc na mnie.
- Proszę, nie mów już nic. To nie jest dla mnie łatwe. - powiedziałam, z trudem powstrzymując łzy. Bieber odpalił silnik i wyjechał z przed domu.
- A sądzisz, że dla mnie jest? - mruknął po chwili i zacisnął mocniej swoje dłonie na kierownicy.
- Jakby nie było, to nie pozwoliłbyś mi odejść. - odparłam z bólem. On nawet nie wiedział, jak się właśnie czułam.
- To jest skomplikowane. - przyznał i cicho westchnął.
- Nie, Justin. To nie jest skomplikowane. Nawet nie chcesz dać mi konkretnego powodu. - powiedziałam wkurzona i spojrzałam na okno w samochodzie.
- Czy ty kurwa nie rozumiesz, że możesz zginąć? - zapytał jednocześnie ze smutkiem i złością.
- Co?
- Wolę, żebyś była szczęśliwa z kimś innym, niż żeby cię zabili przeze mnie. - przyznał, waląc ręką w kierownicę. - Nie jestem dobrym człowiekiem, zrozum to. - dodał, kątem oka spoglądając na mnie. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc po prostu milczałam. Po kilku minutach byliśmy już koło mojego domu.
- Nigdy o tobie nie zapomnę, Justin. - mruknęłam, wycierając niechciane łzy, które wydostawały się z moich oczów.
- Ja o tobie też. - wysiadł z samochodu, a ja wysiadłam zaraz po nim.
- Ale wiesz.. jeszcze będziesz musiał tu wrócić, bo przecież mam twoje ubrania na sobie. - powiedziałam, na co cicho zachichotał.
- Chodź tu do mnie. - nakazał, na co powoli podeszłam do niego. - Przytulisz mnie? - zapytał słodko, przez co prawie się rozpłynęłam.
- Jasne. - zaśmiałam się cicho, wycierając ostatnią łzę i mocno objęłam chłopaka. Odwzajemnił uścisk i schował swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. - Już pójdę. - mruknęłam zawiedziona i szybko oderwałam się od chłopaka. Pomachałam mu ręką i ruszyłam w stronę drzwi. Nie odwracałam się, bo nie chciałam widzieć Justina, który jeszcze bardziej złamałby moje serce. Słyszałam tylko, jak samochód odjechał z piskiem opon. Coraz trudniej mi się oddychało, przez płacz. Chwyciłam klamkę i cicho otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i zapaliłam światło w korytarzu. Rzuciłam się na podłogę i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Jeżeli był tu Jacob, to na pewno mnie słyszał. Nie myliłam się.
- Rose? Boże, co ci się stało? - zapytał zmartwiony i wściekły. Podszedł do mnie i objął moje delikatne ciało.
- On.. - zaczęłam, ale nie dał mi dokończyć.
- Zabiję sukinsyna! - krzyknął i zacisnął mocno pięść.
- Nie! On nic nie zrobił. - dodałam, ale wcale go to nie uspokoiło.
- Nie kłam. Amanda opowiadała mi o nim wiele rzeczy, to nie jest chłopak dla ciebie. A tak właściwie to Josh o ciebie pytał. - syknął, odrywając się ode mnie.
- Co?! - zapytałam zaskoczona. Kompletnie zapomniałam o Joshu! Jestem totalną idiotką. Proszę, zabijcie mnie.
__________________________________________________________________________
Dziękuje za komentarze do poprzedniego rozdziału. Jak już pewnie wiecie, nadal będę pisała bloga! Dziękuje też, że dzięki wam mam więcej chęci, żeby to robić. Następny rozdział pojawi się jutro albo w niedzielę <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
No robi się coraz ciekawiej
OdpowiedzUsuńJej... Będziesz dalej pisać! A rozdział wspaniały... Ciekawie czy jeszcze się spotkają z Justinem... Nie mogę doczekać się następnego!
OdpowiedzUsuńcudowne! love it <3 ja chce jutro nowy rozdział a nie w niedziele gr :c XD
OdpowiedzUsuńo jejciu <3 brak słów.
OdpowiedzUsuń