Justin's POV:
Poszedłem z Zaynem do miejsca, w którym czekała Rose. Szczerze mówiąc, to zdziwiło mnie to, że tu była. I skąd wiedziała, że tu będziemy? To przecież cholernie niebezpieczne.
Z wielkiego magazynu dobiegły do mnie krzyki, więc zacząłem szybko biec. Bałem się, że coś mogło się jej stać. Zayn biegł tuż za mną. Wszedłem do budynku pierwszy, trzymając w ręku pistolet.
- Witaj Bieber! - krzyknął z satysfakcją Tyler. Wstał z ziemi, ukazując mi widok zapłakanej Rose.
- Co jej zrobiłeś kutasie?! - syknąłem, zaciskając zęby. Miałem ochotę roztrzaskać na milion kawałków jego pieprzony łeb.
- My tylko fajnie się bawiliśmy. Prawda suko? - odwrócił się do Rose i dotknął dłonią jej policzka. Nie czekając dłużej, rzuciłem się na niego, okładając go pięściami. Poczułem czyjeś ręce, które odciągały mnie od tego frajera.
- Zabijesz go! - krzyknął Zayn. Właściwie to chciałem go zabić, ale wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Mam pewne zasady. Wstałem i nie zwracając uwagi już na nic, ruszyłem w stronę skulonej dziewczyny.
- O boże! - szepnąłem, zakrywając ręką, usta. Rose spojrzała na mnie, nadal płacząc.
- Przepraszam. - mruknęła, chowając twarz we włosach.
- Co? To ja przepraszam. To przeze mnie.. - zacząłem, ale dziewczyna mi przerwała.
- Nie przejmuj się mną. Przepraszam za tą szopkę w centrum. Zachowałam się jak suka.- łkała, próbując zakryć swoje nagie ciało.
- Nie myśl o tym, nic się przecież nie stało. Chodź, zabiorę cię stąd - wyciągnąłem dłoń w jej stronę, ale nie chwyciła jej. - Idziesz?- zapytałem zaskoczony.
- Wstydzę się. - spojrzałem na nią i przelotnie się uśmiechnąłem.
- Dam ci moją bluzę. - zdjąłem z siebie ubranie i podałem je Rose.
- Odwróć się. - mruknęła, robiąc się czerwona. Zaśmiałem się cicho i zrobiłem, to co chciała.- Już. - odparła, z trudem wstając.
- Boli cię? - wypaliłem, nie mając nawet pojęcia, jak mogły głupio brzmieć moje słowa.
- Trochę. - powiedziała cicho, a włosy zakryły jej zarumienioną twarz. Do końca życia będę obwiniał się, za to co ten kutas jej zrobił. Powinienem być wtedy przy niej. Ma szczęście, że go nie zabiłem.
Kiedy byliśmy już koło mojego samochodu, otworzyłem drzwi dla Rose i pomogłem jej wsiąść. Sam wsiadłem na miejsce kierowcy. Zadzwoniłem do Zayn'a.
- Halo? - odebrał po kilku sygnałach.
- Szybko chodź do samochodu. Zaraz jedziemy. - powiedziałem, rozłączając się.
Spojrzałem na Rose, która patrzyła w okno, wycierając łzy, które ciekły po jej policzkach. Pamiętam jak kiedyś uratowałem ją już przed gwałtem, a teraz nie dałem rady. Jestem do niczego. Nie zdziwię się, jeżeli ona będzie mnie nienawidzić.
- Wiedz, że to nie była twoja wina. - odparła Rose, rozszyfrowując moje myśli. Odwróciłem wzrok i kiedy miałem już coś powiedzieć, do samochodu wsiadł Zayn.
- Cześć. - rzucił i rozwalił się na siedzeniach.
- Dłużej się nie dało? - zapytałem rozdrażniony, ruszając z piskiem opon.
- Musiałem odwalić za ciebie całą robotę. - odparł, przewracając oczami.
- Przepraszam bardzo, że musiałem pomóc Rose. - syknąłem, zaciskając ręce na kierownicy. Nic już nie odpowiedział.
- Rose? - zapytał Zayn, patrząc na nią.
- Tak? - odparła niepewnie i wytarła ostatnie łzy.
- Wszystko w porządku? - zapytał delikatnie, ale ona mu nie odpowiedziała. Widać było, że cierpi.. i to wszystko moja wina. Jak zwykle zawodzę ludzi.
Resztę drogi jechaliśmy w ciszy. Rose ciągle patrzyła w okno, nawet na moment nie odwracając się w moją lub Zayn'a stronę.
- Jesteśmy na miejscu. - powiedziałem i pierwszy wysiadłem z samochodu. Poszedłem pomóc wysiąść Rose. Wszyscy razem ruszyliśmy w stronę drzwi mojego domu.
- Odwieziesz mnie do domu? - zapytała nieśmiało dziewczyna.
- Chcesz teraz tam wracać? - zdziwiłem się i spojrzałem na nią, unosząc brwi. Pokiwała przecząco głową i weszła do środka. Pewnie nie była pewna, czy może spać tutaj. Myślała, że jestem na nią zły.
- Gdzie będę spała? - znów zadała mi pytanie.
- W mojej sypialni, a ja będę spał w salonie. - odparłem, unosząc kąciki swoich ust.
- Ale.. - zaczęła, ale szybko jej przerwałem.
- Żadnych "ale". Musisz odpocząć. Idź już na górę. - pokazałem ręką na schody i obserwowałem, jak dziewczyna powoli po nich stąpa. Kiedy już zniknęła z mojego wzroku, spojrzałem na Zayn'a.
- Już po wszystkim? - zapytałem zaciekawiony i dostrzegłem smutek w jego oczach. Coś musiało pójść nie tak.
Rose's POV:
Weszłam do sypialni Justina i opadłam obolała na łóżko. Łzy zaczęły napełniać moje oczy, a po chwili znalazły się na moich policzkach. To był najgorszy dzień w całym moim życiu. Byłam głupia, że w ogóle tam poszłam.
Wstałam powoli z łóżka i udałam się do łazienki. Ściągnęłam bluzę, która okrywała moje nagie ciało i weszłam pod prysznic, puszczając gorącą wodę. Wtarłam we włosy szampon i szybko go spłukałam. Wzięłam ręcznik i wytarłam delikatnie ciało, uważając na rany i obolałe miejsca. Spojrzałam na siebie w lusterku. Wyglądałam jak gówno. Moje oczy były spuchnięte i czerwone, a usta sine. Bałam się, że kiedy tylko spojrzę w lustro zawszę będę widzieć ten widok, zawszę będę o tym pamiętać. To było coś strasznego.
Ostrożnie otworzyłam drzwi i z powrotem weszłam do sypialni. Byłam całkowicie naga, bo nie miałam żadnych swoich ubrań. Zajrzałam do szafy Justina i wyjęłam z niej białą bokserkę, która na mnie wyglądała jak sukienka. Szybko ją na siebie włożyłam, nie miałam żadnych majtek, więc musiałam na razie być tylko w tym. Usiadłam na parapecie i spojrzałam przez okno. Nocne widoki są piękne. Siedziałam tak wpatrzona kilka minut, kiedy do moich uszów dobiegły krzyki. Zaskoczona zeskoczyłam z parapetu i wbiegłam na schody.
- Justin? - krzyknęłam wystraszona, a nogi zaczęły się pode mną uginać, kiedy ktoś strasznie głośno trzasnął drzwiami.
____________________________________________________________________________
Tak, wiem. Rozdział miał być wczoraj i możecie mnie zabić.. zawaliłam :c
Przepraszam was bardzo :/ Za to jutro dodam kolejny rozdział.
Dziękuje za wszystkie komentarze do poprzedniego rozdziału. Kocham was <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Żeby nie było, że nie ma ;p kocham <3 😉
OdpowiedzUsuń